Mnóstwo tego zielonego wkoło mnie ostatnio. Zaczęłam „grać w zielone” zupełnie i dużo. Bo tak już mam, że ubrania to dla mnie nie tylko wygłupy i próżność. Zauważyłam, że im dalej w las tym… bardziej myślę o tym, co na siebie zakładam, czego poszukuję w sklepach i do jakich kolorów ubrań mnie przyciąga najbardziej. Tej jesieni ewidentnie zielony jest nr jeden. A wszystko przez Młynarskiego i te jego piosenki. O zielonym też śpiewał. A przecież z roku na rok, coraz intensywniej myślę o tych skrzydłach i wzbijaniu się do góry. Kto nie wie bo nie słyszał – niech wysłucha „W zielone gramy”. Bo przecież jeszcze naprawdę nie umieramy prawda? Przynajmniej taką mam nadzieję.
Ale, żeby nie było tak poważnie – bo w końcu wyjątkowe sukienki to wyjątkowa przyjemność! A sukienka ze zdjęcia jest przewyjątkowa. To znowu jedna z tych „wykopanych” z podziemi. Te kolory, fason, materiał, falbanki, krój…a przy zapięciu do tylnego zamka – malutki delfinek 🙂 Coś, co zupełnie mnie rozbawiło.
Mój sklep ciągle w powijakach bo przecież komputery psują się i psują. Manekin też gdzieś utknął i nie dotarł…więc nici ze zdjęć, które pokażą wszelakie walory tego niezwykłego ubrania. Niemniej sukienka do kupienia. Można zamówić, pomimo, że sklepu jeszcze nie ma. Ach-no i moich pięknych etykietek z logo też nie ma 🙂 ale sukienka jest. Rozmiar S, długość: midi. Cena 60 zł. Jedyne 🙂 Wyjątkowa sukienka, i jeszcze lepsze samopoczucie w niej.