Wegańskie, mrożone, bezglutenowe, sugar free…po prostu samo zdrowie!

Jako to pogodzić zdrowy sposób odżywiania i łasuchowatość? Oto mój problem. Od 7 lat odżywiam się roślinnie. Nie jadam cukru, białej mąki i wielu „pyszności”, które zdrowiu służą naprawdę średnio. Jednakże nigdy nie przestałam być łasuchem. Kocham słodkie. Zawsze i wszędzie. A jeśli do tego będzie jeszcze czekoladowe…mmm. Jak się jednak uchować, kiedy półki sklepowe uginają się od słodyczy z tłuszczem palmowym, toną cukru i ogólnie rzecz biorąc w składzie swym zawierają całą tablicę Mendelejewa? Odpowiedź brzmi: BROWNIE! Brownie, które zawsze mam w zamrażalniku i w chwilach kryzysowych sięgam po nie i zajadam bez wyrzutów sumienia i poczucia, że sobie szkodzę. Bardzo słodkie, bardzo czekoladowe, chrupiące…pych!
Do dzieła!

Potrzebne sprzęty:
blender/rozdrabniarka
mała tortownica lub ulubione naczynie, które przetrwa w zamrażalniku
Składniki:
3-4 łyżki ciemnego kakao
450 gramów daktyli suszonych
4 garście ulubionych orzeszków (używam niesolonych fistaszków + orzechy włoskie)
2 garście uprażonego na suchej patelni słonecznika
porządna szczypta soli

Daktyle wsypujemy do rondelka, zalewamy wodą, tak by przykryć owoce. Gotujemy tak długo, aż wygotuje się cała woda, a daktyle przybiorą konsystencję powideł śliwkowych. Po zagotowaniu odstawimy do wystudzenia. Następnie wszystkie produkty łączymy razem i blendujemy na gładką masę. Powstałe Brownie przekładamy do foremki a następnie do zamrażalnika. Gotowe!
Enjoy.

ciasto najlepiej smakuje w wersji mrożonej, zatem kiedy miewam gości, wyciągam je na chwilę przed podaniem
brownie także dobrze smakuje z owocami: często po zblendowaniu na masę, dodaję do niej maliny bądź wiśnie
koniecznie zaproście gości do wspólnego spałaszowania brownie – samotne pochłonięcie ciasta grozi wybuchem 🙂
Ciekawostka.
Brownie to ciasto czekoladowe typowe w kuchni amerykańskiej. W swej wersji podstawowej jest mieszanką czekolady, jajek, cukru, masła i niewielkiej ilości mąki. Pierwsze przepisy dotyczące tego „czekoladowego zakalca” pochodzą z początku XX wieku.