Jakie to drogie!!!
Kupiłam sobie koszyk. Koszyk By M. Ręcznie starannie wykonany, polski, na skórzanym pasku i… usłyszałam: „jaki drogi!!!” Pośpiesznie też zostałam zabrana na zakupy do galerii, w której koszyki made in China, przeróżnych fasonów i kształtów, w cenach 30, 40, 50 polskich złotych, kusiły i zachęcały do zakupów. Absolutnie chciałam mieć większość z tych koszyków-torebek. Jednak tego lata postanowiłam delikatnie zbojkotować masowe zakupy, wcielając w moje dorosłe życie zasadę: „mniej znaczy więcej” Zaczęłam kupować mniej, znacznie mniej, o wiele bardziej zwracając uwagę na jakość, miejsce wykonania ubrania bądź dodatków i pokochałam zakupy z drugiej ręki, korzystając z tego, co jeszcze piękne, jednakże nie przydatne dla kogoś, wspaniale za to przydatne dla mnie.
Przypomniałam sobie również czasy, gdy zawodowo i pełnoetatowo zajmowałam się rękodziełem. Był to mój sposób na życie, moja pasja, moja praca, chęć stworzenia wyjątkowych produktów, które będą ozdobą wielu domów. Retro lale, stylizowane na lata 50. były przeze mnie tworzone z największą pieczołowitością, dbałością o detal. Spędzałam wiele godzin na ich projektowaniu, tworzeniu; czytałam wiele książek, oglądałam tuziny filmów, przeglądałam sterty gazet z tamtego okresu. Zaczytywałam się w blogach modowych…częstokroć wieczory i noce poświęcałam na rysowaniu tego, co chciałam stworzyć. Wszystko to wymagało ode mnie intensywnej pracy, oraz aktywowania całego mojego serca, by każda lala była niepowtarzalna.
Następnym etapem była dbałość o to, by lale te pięknie opakować, jak też o to, by na targach wyeksponować je, tworząc stoisko cieszące oko oglądającego. Moim celem było sprawianie radości, marzyłam o tym, by każdy, kto nie tylko kupi lalę, ale po prostu zatrzyma się przy naszym stoisku, bądź zajrzy na stronę internetową, poczuł przyjemne emocje, jakie może wyzwalać kontakt z pięknym przedmiotem.
Praca rękodzielnika pozwoliła mi poznać innych, podobnych do mnie ludzi, tworzących ręcznie ubrania, biżuterię, dekoracje, którzy podobnie do mnie, w każdym stworzonym przez siebie przedmiocie, zostawiali kawałek serca.
Jednakże; pomimo tych pięknych ideałów, zaangażowania, pracy 16 godzin w ciągu dnia, bardzo często zdarzało mi się usłyszeć: „takie drogie?!?” Ciężko dyskutować z argumentem tego typu, ponieważ zrozumiałym jest fakt, że nasze budżety są ograniczone i najczęściej nie możemy pozwolić sobie na to, na co mamy ochotę, gdyby nie fakt, że po owym wyrzucie „takie drogie”, osoby wypowiadające swoją opinię biegły na najbliższy stragan z chińszcyznpą, by następnie zakupić dmuchańce lub inne plastikowe „arcydzieła” w cenach podobnych (lub wyższych) do naszych, ręcznie tworzonych, unikalnych i nigdy nie powtarzających się lal.
Nie mnie oceniać ludzkie wybory. Jednak – pamiętając frustrację tamtych dni, dziś sama postanowiłam zatrzymać się na chwilę, pomyśleć i zdecydować, że zamiast 5 koszyków, zakupię jeden, polski, ręcznie wykonany. Koszyk, w którym oprócz wikliny znajduje się kawałek serca jego twórcy – tak wiem to na pewno, nie da się inaczej tworzyć rękodzieła. Zakupiłam koszyk By M i serdecznie Wam polecam, zachęcam i namawiam, by może czasem, przed wypowiedzeniem „takie drogie!?!” chwilkę zatrzymać się na tym, co stworzone ręcznie, myśląc przy okazji o tym, że każde „hand made” to nie tylko wiklina, skóra, materiał…ale też kawałek serca, duszy, pasji i osobowości człowieka, który to stworzył.
Koszyk BY M | spódnica&bluzka VINTAGE | zdjęcia ZBIGNIEW FONS | miejsce PLESZEW – tu mieszkam, żyję, pracuję, kocham