Jak kupować ubrania z drugiej ręki?

Bardzo często słyszę pytanie: „jak ty to robisz, że wpadają ci w ręce takie perełki w tych lumpeksach?”.

Wiele z tego, co mam w szafie i w całym domu pochodzi „z drugiej ręki”. Jest kilka powodów, dla których decyduję się w wielu sytuacjach na zakupy wcześniej używanych różnorodnych przedmiotów. Chciałabym jednak skupić się w tym wpisie na ubraniach i niepowtarzalnym stylu, który można stworzyć dzięki ciuchom z lokalnych lumpeksów oraz internetowych grup sprzedażowych, wymian itp.

Bardzo często słyszę pytanie: „jak ty to robisz, że wpadają ci w ręce takie perełki w tych lumpeksach?”. Przez długi czas myślałam, że to zasługa dobrych lumpeksów — i fakt — jest w tym ziarnko prawdy, zdarzają się takie second-handy, w których naprawdę nigdy nic nie można znaleźć. Jednak kilkukrotne wizyty w moim ulubionym lumpeksie w towarzystwie koleżanek spowodowały, że dokonałam pewnych obserwacji i poczyniłam wnioski na temat zakupów rzeczy używanych. Dlaczego? Podczas gdy ja wychodziłam z naręczem ubrań, często nie tylko dla siebie, moje koleżanki wychodziły z niczym. Wcale nie dlatego, że faktycznie nic nie było w ich rozmiarze i stylu. Przyczyną takiej sytuacji była nieumiejętność szukania i brak orientacji. Bo szukać, żeby znaleźć trzeba umieć. Doszłam więc do wniosku, że udało mi się stworzyć mój system kupowania i szukania w second-handach, który pozwala dokonać naprawdę dobrych zakupów. Oprócz zakupowego systemu pomaga jeszcze kilka innych rzeczy, ale o tym za chwilę.

Po pierwsze jakość!

Postaw na jakość — to pierwsze przykazanie łowcy ubrań z drugiego obiegu. Co w praktyce oznacza szukanie jakościowych rzeczy w sklepach z używaną odzieżą? Nie kupuj niczego, co nie jest w stanie idealnym! Odrzuć zmechacone, pozaciągane i sprane ubrania (chyba że szukasz czegoś na jeden raz do prac remontowych). Niech cię nie kusi ładny sweterek calutki w kuleczkach, który ogolisz golarką do ubrań. Nawet jeśli tym razem miałabyś wyjść z niczym — nie kupuj zniszczonych ubrań. Sprawdzaj newralgiczne miejsca: wewnętrzną część kołnierzyka, miejsca pod pachami, wewnętrzną cześć nogawek spodni oraz rękawów. To tam właśnie najczęściej kryją się sekretne plamy i oznaki zużycia i niedoskonałości. Jeśli na kołnierzu koszuli zauważysz poziome odbarwienie w miejscu zgięcia — oznacza to, że ta koszula już swoje przeszła. Starannie również przeglądaj ubrania z wełny — czają się na nich mikro dziurki wygryzione przez mole. Drugą ważną czynnością w poszukiwaniu lumpeksowej jakości jest sprawdzanie metek. Każde ubranie, które kupuję, jest przeze mnie najpierw „przeczytane”. Nie wybieram tego, co sztuczne: poliester, akryl, poliamid, spandeks itd. W zamian za to poszukuję wełen, jedwabiów, bawełny i wiskozy. Naturalne tkaniny bardzo często zapewniają ubraniom dobry wygląd, są przyjemne w użytkowaniu i sprzyjają w osiągnięciu stylowego wizerunku.

Po drugie — spójność!

Żeby dobrze wybrać, trzeba wiedzieć, czego się szuka. Spójny wizerunek, budowanie jednolitej stylistycznie garderoby i świadomość siebie są niezbędnikiem w dokonywaniu dobrych wyborów ubraniowych. Sprawdzają się nie tylko w zakupach z drugiej ręki — bardzo często przecież kupujemy stosy nowych ubrań, żeby ostatecznie stwierdzić: „nie mam się w co ubrać”! Znacie to? Przyczyną jest kupowanie ubrań „z różnej parafii”, których następnie nie można ze sobą zestawić. Zatem jeśli korci cię, żeby kupić sweterek tylko dlatego, że akurat Ci się spodobał, zadaj sobie najpierw pytanie: „do czego będzie mi pasować?”. Przeglądając lumpeksowe wieszaki, doskonale wiem, jakie fasony i desenie koszul mnie interesują, jakie kroje i wzory spódnic, sukienek… Jeśli zatem właśnie w tej chwili zdałaś sobie sprawę, że właściwie nie wiesz, jaki styl Cię interesuje, jakie fasony, wzory i kolory do ciebie pasują, to może warto zrobić coś dla siebie, zastanawiając się nad tym, co tak naprawdę lubicie, co Wam się podoba i jaki efekt, jeśli chodzi o ubrania, chcecie osiągnąć. A może warto skorzystać z porady stylistycznej bądź kolorystycznej?

Tak czy inaczej, im wyższa świadomość siebie, tym lepsze wybory zakupowe.

Trzy — staranność!

Owszem, może się tak zdarzyć, że wpadniesz do lumpeksu, jak po ogień, zerkniesz na trzy wieszaki i to właśnie na tych trzech wieszakach znajdziesz ciuchowe ideały dla siebie. Nie ma jednak co się łudzić, to złoty strzał. Zazwyczaj potrzeba starannie przepatrzeć wieszak po wieszaku. Różne second-handy są różnie zorganizowane logistycznie, ja jednak zawsze rozpoczynam od początku i przeglądam do samego końca wieszak po wieszaku. Ponieważ doskonale już wiem, jak mają wyglądać moje ubrania, idzie mi to dość sprawnie, jednak na samym początku oglądałam ubrania dość starannie. Niestety większość z tych ubrań nie jest stworzona dla nas. Dużo bywa zniszczonych i w złej jakość, dlatego potrzeba poświęcić czas na przejrzenie tej sterty, by trafić na tę jedną, czy dwie perełki.

Po czwarte przymierzaj!

Tak samo, jak robisz to w normalnym sklepie z ubraniami, przymierzaj to, co wybrałaś. Naprawdę nie idź do kasy z ubraniami, które odstają, są lekko za duże bądź przyciasne, ale nadadzą się „gdy schudniesz”. Kupuj to, co dobre tu i teraz. Płać za to, co jest skrojone na miarę dla Ciebie i nie łudź się, że to sobie przeszyjesz, a tamto tylko trochę wszyjesz. Zazwyczaj jedyne co zrobisz, to zapchasz szafę, by po roku lub dwóch od zakupu stwierdzić, że nie nosisz, więc wyrzucasz. Owszem, niektóre z nas potrafią szyć, bądź mają zdolne mamy i ciocie — ja mam to szczęście, że co nieco sama potrafię, a jak nie ja, to moja mam na pewno dokona poprawek, niemniej niedopasowane ubrania kupuje bardzo rzadko. Zauważyłam bowiem, że zasada „wolę wyjść z niczym niż z niedopasowanym” w praktyce przynosi najlepsze rezultaty w budowaniu porządnej garderoby.

No i po piąte — regularność.

Nie chcę tu nikogo namawiać, do tego, by raz w tygodniu zaliczał wizytę w lumpeksie… Jednak ja zazwyczaj zaglądam raz w tygodniu do mojego ulubionego. Nie zostawiam tam całych wypłat i założyłam sobie bardzo ograniczony tygodniowy budżet na ubrania z drugiej ręki — najczęściej nie przekraczam 100 zł w miesiącu na ubrania z second-handu dla siebie i mojego męża (dodam też, że kupuję tam również akcesoria domowe typu: zasłony, kapy itp.). Taka kontrola finansowa również sprzyja wyselekcjonowaniu naprawdę tylko najlepszych rzeczy i czasem, gdy znajdę np. trzy świetne swetry, które przekroczą moją dopuszczalną kwotę — jeden z nich odkładam. Uważam, że żadna nawet bardzo fantastyczna okazja nie może być usprawiedliwieniem dla niepohamowanej chęci posiadania i niekontrolowanej rozrzutności. Wracając jednak do meritum — regularne wizyty w lumpeksach sprzyjają skompletowaniu dobrej, jakościowej garderoby. Pomagają również rozeznać się w ubraniowych niuansach — często gęsto z czasem już po szybkim zerknięciu i dotyku wiemy, że ubranie jest po prostu kiepskie i nie ma po co zawracać sobie nim głowy.

Acha, szóste też jest — nie kupuję!

Na swojej liście rzeczy, które w lumpeksach kupujesz, wyznacz również rubrykę na te, których nie kupisz, choćby nie wiem co! U mnie są to buty i bielizna. Po prostu nie i koniec! O przyczynach nie będę się tu rozwodzić. Sami zdecydujcie czego i dlaczego nie będziecie kupować z drugiej ręki.

A na koniec mała przestroga – nie kupuj trzeciego granatowego sweterka na guziczki nawet jeśli ten, który właśnie masz w ręku, wydaje się być wieeelką okazją a swoją urodą przebija poprzednie granatowe sweterki. To lumpeksowa pułapka – ponieważ ubrania są bardzo tanie, można popaść w tendencję gromadzenia stosów niemal tych samych wzorów i fasonów ubrań.

Można i tak, tylko po co.

Powodzenia!

Wszystkie zaprezentowane stylizacje niemal w całości skomponowane są z ubrań z drugiej ręki.

Zapraszam do sklepu online

Strona używa plików Cookies

Korzystając ze strony akceptujesz politykę prywatności i politykę plików cookies.